Bóg jest wszędzie. Tak głoszą...
Wysłano list do Przestrzeni. Rozkaz, by się
zaczęło.
Nazwano pierwszą myśl. Nadano jej życie.
Podobno to Bóg w swej dobroci stworzył ten
teatr.
Dostaliśmy wszystko od Niego, jeśli wierzyć
doniesieniom,
biografów Stwórcy. Orędowników edyktu króla
świętego.
I wszystko dla Niego, a w zamian
zbawienie,
szczęście na tony, na błogosławionej
Ziemi.
Bóg jest wszędzie, tak głoszą wysłane z
Nieba anioły.
Ukochał nas bezgranicznie. Ostatnią koszulę
by oddał, ostatnia kromkę chleba, za idyllę
dla narodów.
Wszystko wie i widzi. Wszechmocny, każdą
rzekę kijem zawróci i każdy ogień ugasi,
człowiek dzieckiem jego, więc dba, by na
świecie nikt z żalu i bólu nie płakał.
Afrykańskie dzieci zapomniały, nikt im nie
powiedział.
Bóg jest wszędzie. Lecz tam go nie ma.
Głodne i wybijane zarazą, tępione ostrzem
maczet wojowników zza miedzy,
niewinne i konające tysiącami. Może nie
umiały odmawiać pacierza.
Dzieci całego świata, powciskane w maleńkie
trumny, jak w łupinki orzechów,
płyną Styksem do nieznanego świata. Choć
mawiają, że otwarło im się Niebo.
Bóg ma wiele spraw na głowie. Wszak
wszędzie jest i wiele do zrobienia,
przeoczył tych kilka milionów bezbronnych
istnień, co dzień konających bez
grzechu.
Tam w biedzie, co odbiera oddech i zabiera
ostatnią łzę, tam w domach gdzie chleb
dzieli się na piętnastu,
bez czarów biblijnych. Zwyczajnie. Byle do
wieczora, byle do rana.
W żywiołach niszczących dobytki, w każdym
cięciu batem w plecy zagubionego
człowieka,
we wszystkich lękach i paranojach. Tam też
jest Bóg. Łaskawy i sprawiedliwy, kochający
nas sędzia.
W zaciśniętych pięściach, gdy już nie mamy
siły walczyć z losem, w błaganiach do
pustki, by wreszcie stąd odejść,
w wymiotach tych, co nie zdołali strawić
Najjaśniejszej Łaski od tegoż Boga.
W wszelkich niedorzecznościach na tle
świętego słowa, w krzywdach wymierzanych
nam w imię jakiejś tajemnicy.
On jest wszędzie. Może dlatego nie ma Go
nigdzie.
Może za dużo na barki swe wziął, dając
ludziom wolę poczynań
i nie nadąża naprawiać własnych porażek,
gdy biedota zdycha w brudnych ulicach.
Może nie jest tak dobry, a prorocy chcieli
mieć swojego Super bohatera,
co jak Batman nie opuści nikogo, choćby
cały świat umierał.
A może nie ma Boga i wszystko to tylko
nasza wina,
bo się nam nie chce, choć moglibyśmy sami
naprawić ten syf, kiłę, mogiłę.
Może kościoły są dla naiwnych i wygodnie
rozleniwionych,
Gdy wszystko samo się zrobi. I nic nie
trzeba robić.
Bóg jest wszędzie drogie dzieci. Patrzy na
was z góry.
Módl się zawsze rano i wieczór. A Piekło
pod ziemią. Nie tutaj!nie tutaj...
Komentarze (1)
Siemano, witam towarzysza z pokładu Niepokornych. I
przepraszam, że nie o tekście, ale czy ty przypadkiem
nie jesteś z Dębicy?? Czy może coś źle zrozumiałem z
profilu.