Boli mnie życie.
rozpacz nie jest sztuką,ale wypływa znacznie łatwiej.
gubię się
w gąszczu problemów,
które mnożą się chyba przez 100
i sama już nie wiem skąd się biorą
poprostu
żyję ,a one mnie gonią
i przytłaczają wciąż
chyba już zginęłam
w mgle ciągłęgo niepokoju
nieznajoma kobieta w lustrze
nie uśmiecha się,
nie łapie wiatru we włosy,
i nie kpi z przeciwności,
one niegdyś pękały
jak bańki mydlane
dziś stoją murem przede mna
i nie mogę ich obejść
gubię się
wsłuchując się w krzyk,
który wraca echem:
'co mam robic?'
nie radzę sobię
spójrz
jestem taka bezradna
taka samotna w tłumie ludzi
gdzie się wszyscy podziali?
gdzie radość i
odrobina zainteresowania?
nie wiem
nie wiem
ratunku!
przysypana gruzami
niewyjaśnieonych spraw
co się z nami stało?
boję się trzeźwo myśleć
bo nie wiem czy wyjdzie mi to na dobre
wstawałam rano i biegałam po tęczy
trzymając Ciebie za ręke
a dziś?
dziś wciąż pada deszcz
nawet on ma jakiś inny kolor
inny niż kiedyś
natłok myśli odbiera mi rozsądek
rozum czy serce?
rozum czy serce?!
nie wiem...
nie wiem już nic
coś mnie boli
i nie potrafię tego nazwać
nie potrafię tego chwycić i wyrzucić za
siebie
daleko
chciałabym rozdeptać
pokruszyc w drobny mak
roztłuc jak krysztal
o mury moich myśli
nie potrafię!
bo to coś nie ma kształtu
nie ma barw
to coś
wyssało ze mnie nawet
resztki mojej poezji
chcę się pozbierać
poukładać
ale tymczasem
upijam się
każdą kroplą swoich łez
z obawą,że ta butelka nie ma dna.
Komentarze (1)
Smutny, bardzo mądry życiowy wiersz+ pozdrawiam.