Boże Narodzenie
drugi wiersz mojego życia
„Boże Narodzenie”
Zgrzyt dźwięk klask jęk
Gdzieś w oddali promyk nadziei
Jest takie miejsce gdzie stoi pusty dom
Stoi pusty bo jego mieszkańcy coś
stracili
Cząstka domu odpadła rozleciała się
Upadła runęła razem z jej mieszkańcami.
Zgrzyt dźwięk klask jęk
Gdzieś w oddali promyk nadziei
Miejsce smutne pachnące zgrozą
Zamieszkane ludźmi równie smutnymi
Codziennie słychać zgrzyt starych mebli
Jęk bólu spowodowanego ciężką chorobą.
Zgrzyt dźwięk klask jęk
Gdzieś w oddali promyk nadziei
Jeden dźwięk wielkie przebudzenie
Lek na wszystkie dolegliwości
W ubogiej kaplicy małym budynku
Rodzi się wielka nadzieja
Zgrzyt dźwięk klask jęk
Gdzieś w oddali promyk nadziei
Lek ten zaczyna wypełniać cały dom
Odnawia mieszkańców i wyposażenie
Wielka światłość zatriumfowała wokół
Dom Chleba najmniejsze wśród plemion
Dało Lek na najgłębszą Ludzką Ranę
Piękny dźwięk klask radosnych rąk
Już tak blisko Lux Perpetua
Lek ten przemienił świat cały
Dał początek nowym ludziom
Już nie chorym i smutnym
Ale nowym opromieniałym miłością
Anielska muzyka rozbrzmiewa po całej
Ziemi
W Betlejem w domu chleba narodził się
Chrystus
dzięki za wszelkie dowody uznania
Komentarze (1)
Marku Twój wiersz w smutku i trwodze buduje się hmmmm
czym bardziej zbliżamy się do zakończenia wiersza
nadzieja jak blask słońca ukazuje się...i niech w
takim klimacie ten wiersz pozostanie hmmmmmmmm
nadzieja ona jest każdemu potrzebna ...z uśmiechem:)