Bratni dialog
dialog wszech czasów
Wieczorną porą, szarą i mglistą,
Klerykał spotkał się z ateistą.
Zaczął klerykał w ogromnej skrusze:
Chcę ci dopomóc, byś zbawił duszę.
Rzekł ateista: kopii nie kruszmy,
Bo ja właściwie jestem
„bezduszny”;
To z filozofii dawno wiadomo,
Że byt określa moją świadomość.
Potem milczeli przez sekund parę
Gdy rzekł klerykał: Chcę dać ci wiarę!
Lecz ten powiada: Próżne nadzieje.
Nie dawaj tego, co nie istnieje.
Odparł klerykał: Mamy dylemat:
Wy też dajecie to, czego nie ma.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy:
Mamy się kłócić, czy się zjednoczyć?
Jeden przed drugim stanął jak wryty
Czy byt jest jeden, czy są dwa byty?
Narozrabiali filozofowie:
Jak ma z człowiekiem rozmawiać człowiek?
Analizują ciągle na nowo:
Ten – materializm, a ten –
duchowość.
Jak to pogodzić - czy nam się uda?
Świat poznawalny i wszelkie cuda!
Tak przepijali dobrą godzinę,
Raz spirytusem, raz mszalnym winem.
Patrząc jak rodzi się epokowe:
Dzieło dialogu: „Spiritus
movens”
Na zdrowie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.