Brnąc samotnie w ciszy
Może kiedyś spotkamy się ponownie...
Każda kropla muskająca delikatnie Twoją
twarz,
To pocałunek mój prowadzący Cię w stan
uczuć błogich.
On przetrwa każdą burzę śmiercionośną na
tym świecie,
On da Tobie poczucie wartości i
bezpieczeństwa.
Codziennie wiatr przywiewa kawałek sera
mego pod Twoje drzwi,
A kiedy całe ono znajdzie się na rękach
Twych,
Zrozumiesz jak bardzo obecności Twej mi
brak.
Dzień w dzień walczę jak lew, Staram się
przetrwać samotne noce przy blasku
księżyca,
Gdzie drzewa niczym posągi zimne,
Wysłuchują w milczeniu myśli mych
wołających do Ciebie.
Jednak ile tak zdołam wytrzymać?
Przecież nawet kaktus na pustyni wcześniej
czy później uschnie...
Bez wody, bez oparcia, w samotności...
...i wtedy wyrzucę z siebie wszytkie niewypowiedziane słowa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.