Bursztynem spalone wiosenne pląsy
Taniec w upiornie czarne popołudnie
szorstkich pętli na Twym ciele.
Ciemność prowadzi poprzez
skwary cierpienia i uniesień.
Na krzyżowym kręgu
obnażona samotnie godzina
w kres okropny zaklęta - przemija,
czarują nas obłoki które niespokojnie płyną
i kwiaty pierwsze nabrzmiewają nektarem.
Okrwawione serce
na żer wypuszcza chmary pełznące,
Skaleczona dusza
rysą bolesną morowe wichry żaru płodzi
zaklinając poczynające się pierwsze
wiosenne szmaragdy w rubin
patetycznej melancholii.
Taniec w upiornie czarne popołudnie
jest sekundnikiem naszego niewiernego
żywota.
Komentarze (1)
Absolutnie zachwycająco. Pozostawia lekki niedosyt,
który najlepiej uzupełnić przy użyciu własnej
wyobraźni...