Burza
Wtedy zielone włosy łzawiły
Do czerwonego morza
Swe smutki wylewały
Morze rozterkami
Z rzeką się dzieliło
A góry na to wszystko
Tylko spoglądały
Dumnie przeczesując
Swe iglaste grzywy
Niebo zbladło
Zarumieniło się
Aż w końcu
Spochmurniało
Modrzew mego domu wciąż pilnował
Cierpliwie osłaniając go od błyskawic
autor
eyelessoverseer
Dodano: 2009-02-22 12:12:16
Ten wiersz przeczytano 827 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Piękny obraz, uczta da zmysłów, też piszę podobnie.
Nooo....modrzew większy od domu to i pioruny ściągnie
na się, chroniąc dom.....tak jak
oczymniejszelepiejwidzą, tak i większy ochroni
mniejszego