by-cie
marzę więc
żyję
jak komar na wietrze
ulotnie
i jak chwasty w zagonie
uparcie
żyję na słowo
i na nowo
odradzam się z popiołów
zachodu słońca
jestem okrentem
łamiącym horyzont
ujeżdżam grzbiety
spienionych fal
niczym mustangi
prosto ze stepowych pastwisk
Jestem niepohamowanym pędem
daaaaalej...
nie wolno wstrzymywać
wędrownych ptaków
w locie
musimy się poruszać
by nie zastygły nam powieki
i przedsionki serca
by marzyć
to nic
że jestem
tylko
rafandynką
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.