Być płomykiem
Być płomykiem
by świecić dniem i nocą
zapalać się jak świeca
to znów znikać
jak w ogrodzie kwiat
co latem zakwita
a jesienią oczy przymyka
A najlepiej by świecić
jak ta lampa
zapalona nocą
nasłuchiwać czy w potrzebie
do drzwi ktoś nie łomocze
A kiedy słychać tylko
ciszę błogosławioną
zasnąć w jej objęciach
nocą utuloną
Zapalać się i gasić
jak ta świeca
przed moim ołtarzem
aż jej płomyk nikły
przygaśnie w lichtarzu
Komentarze (36)
Niech sie pali pozdrawiam
pal się płomyczku jasno..
Pozdrawiam serdecznie;)dziękuję za wizytę u mnie
ulotny ten płomień... pozdrawiam :)
Dziękuję za wizytę. Tak oczywiście jest przecież w
lichtarzu, miedzy czasie zawitałaś do mnie.
Porównałaś życie człowieka do zapalonej, to znów
gasnącej świecy, przypominając, że mamy upadki i
wzloty. Ważne, aby ten płomień palił się ciągle, a
przygasał dopiero na końcu drogi, co jest naturalnym
procesem.
Myślę, że w ostatnich wersach powinno byc :
"Aż jej płomyk nikły
przygaśnie w lichtarzu " ;
nie " w lichtarze "
Pozdrawiam !
Zapalać się i gasnąć....