Byłam caprą...
Caprą byłam kozą, nieznośną
Śmiało z górki na górkę skaczącą
Mocno i pewnie ogonem machającą
Nogami szybko przez życie przebierającą
Uczuciami, niczym się nie przejmującą
Taką, która ma tylko swoją rację, upartą
Jak wół w tych swoich myślach, nieznośną
Panienką o swoich wyuczonych tezach
grymaszącą
Niecierpliwą dziewuchą, która na tupnięcie
nóżką
Chce wszystko od razu, a okropnie
kapryszącą
Jeśli coś nie po jej myśli jest, taką to ja
wstrętną
Osóbką byłam na szczęście poznałam osobę
wspaniałą
Która „przemówiła” do mnie i
uczucie przybrało barwę nieznaną,
migocącą
Bałam się, że tam w sercu moja lampa staje
się coraz bardziej palącą
Na początku chciałam uciec, uwolnić się
przed tą łuną w serduchu płonącą
Nawet zwątpiłam..., ale serce otworzyłam,
zrozumiałam, że osobę chcę TĄ
Jedyną, kochaną, cudowną, dobrą, miłą,
nieziemską, gorącą, wszystko wiedzącą
Tą jedyną tylko Tą i musiałam zmienić się,
a...byłam kozą rogatą na wietrze... byłam
caprą!
Caprą byłam
Ale się zmieniłam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.