Cała z tęsknot i wspomnień
Widzę cię, słyszę, nie mogę dotknąć,
w oczach wciąż tyle ciepła co wtedy
latem, gdy w burzę, całkiem przemokłą
wyłuskiwałeś z białej sukienki
i zapewniając, że już na zawsze,
scałowywałeś niewinność z powiek.
Mówiłeś – miłość to zaufanie
i pewność jutra. A we mnie spokój
rósł jak te drzewa, które w ogrodzie
sadziłeś wiosną (dziś gubią liście),
zimą (pamiętasz?) jedliśmy lody,
przechodnie dziwnie na nas patrzyli.
A teraz, śmiejąc się łobuzersko,
pytasz, jak bardzo jestem stęskniona.
Tak, że już nie chcę ani dnia więcej
przeżyć bez ciebie. Wracaj do domu.
Komentarze (51)
Nikt nie chce być sam
Obecność bliskiej nam osoby jest wskazana.Pozdrawiam
miłego dnia
Miłość zawsze potrzebuje być blisko.
Tęsknota "napędza" poezję.
Pozdrawiam.
A we mnie płomień rósł, tak to przeczytałam i ten
płomień nadal się pali.
Rozłąka*
A ja powiem tak że czasem rozpala dobrze zrobi,właśnie
dlatego:)