carpe diem...
gdzie
podzialiśmy się
w tej codzienności
gdzie
pogubiliśmy siebie
uśmiech w twych oczach
tak dawno nie gościł
niegdyś
jak gwiazdy na niebie
rozświetlał
nocy bezlitosną ciemność
otulał ciepłem spojrzenia
wtedy
z nadzieją witałam bezsenność
aksamitem dotyku
wzajemną czułością
spełnialiśmy skryte pragnienia
carpe diem - mówiłeś
my -
sterem
żeglarzem
okrętem
carpe diem
- czy było zbyt pięknie
jak dwa samotne żaglowce
na morzu
co z kursu zboczyły
bez wiary w żaglach
bezsilnie dryfują
ratunku czekają
kiedy
to słońce zgubiło horyzont
by zajść i nie znać powrotu
zbyt długo w złej ciszy
wiatru nie słysząc
tęsknot uśpionych
zaklętych
gdzieś pośród żagli łopotu
tak bardzo smutnych oczu twoich
nie chcę już widzieć więcej
bólu w nich nie zniosę
carpe diem! - kochany
raz jeszcze wykrzyczmy
prosto w twarz złemu światu
tak bardzo smutnych oczu twoich...
tak bardzo
bardzo cię proszę
Komentarze (1)
Miłość?! Ach tak! Rozumiem...(+)!!!!!!!