Chabry lata
Skoro nie ma zimy, do wiosny jeszcze trochę...
Długie wąsy jęczmienia smagają
błękit chabrów, w złocistym pszenżycie.
Jesień lato ustawia pod ścianą,
idąc śpiesznie, zupełnie nieskrycie.
Wiatr zdumiony pogrążył się w żalach.
Pośród chłodu wąskiej, polnej ścieżki,
muska rosy perliste korale,
szepcząc cicho: „Zawsze będę tęsknił.”
Czas przez łąki umykał, pamiętam,
pokazując wczorajszym upałom,
nasze dłonie, które czar opętał.
Tyle żaru wciąż w nas pozostało.
Czułym słowom do ucha szeptanym,
dotyk dłoni nie odmawiał doznań.
Zamieć włosów, policzki z dołkami,
oczy, w których utopić się można.
Czasem pytasz, czy nie szkoda lata,
dni gorących i gwieździstych nocy?
Czemu księżyc gwiazdy chmurą zatarł,
i dlaczego nie mamy go dosyć?
Komentarze (51)
Pięknie. Do wiosny jeszcze trochę, a w tym czasie
można przeczytać taki wiersz:) Pozdrawiam serdecznie.
Fajnie napisane. Tej jesiennej zimy czuć już wiosnę w
nastroju lata.
Dziś u Ciebie goszczę i swe zaległości nadrobię.
Znajomo mi brzmią te słowa... chyba za dużo latam po
wierszach :-))) pora przejść na prozę ;-))))
Z upodobaniem przeczytałam. Śliczności melancholia.
Serdeczności z + zostawiam
to nie tylko melancholia, zakończenie sugeruje, że
nadal jest pięknie.
https://www.youtube.com/watch?v=Wpo435Y7gXg
Miłość na łące,
po zimowej rozłące.
Mariuszu po poetycku zabrzmiało, seks na łące -
marzenie, tylko czasami coś drapie.
Miłość jest piękna o każdej porze, ale najpiękniejsza
w zieleni dziewiczej i przy rozgwieżdżonych,
księżycowych nocach, piękne strofy, pozdrawiam
serdecznie.