Chaival
wolnym od zycia na wolnosci zwierzetom
Smutne, przesycone
bólem oczy, które
nie widomo czy
widzą jeszcze coś
poza niechlujną,
ciemną jak kondukt
żałobny klatką...
Zraniona noga
już nie potrafi
zdobywać jeżdzieckich
trofeów...
Odrzucony przez
wszystkich, wystawiony
na sprzedaż nie
słyszy już nic prócz
drwin...
Skarcony batem
upada... milczy...
po sierści płynie
czerwona łza -
nie mogący być wolny
chaival uwolnił smakoszy
od głodu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.