Chleb
(sonet sprzed 3 lat przeniosłem na dziś, by ukoić żal i rozpacz)
Chleba powszedniego bochen wyjęła z
pieca,
zwyczajny, pachnący, gorący i razowy.
Na kuchennym stole ułożyła sosnowym,
przykrytym obrusem, tuż obok krzyż i
świeca.
Klękła przed obrazem, by jak zawsze
polecać
życie swego syna opiece Chrystusowi.
By wrócił z tej wojny i z nawałnic
dziejowych,
znów kosztował jej chleb, jak we wrześniu
obiecał.
"Boże miłosierny, uczyń w swej
opatrzności,
że wróci nareszcie nasz ukochany synek.
Ucałuje matkę, swoją żonę, rodzinę".
"Mamo! Wiem, że czekasz, tęsknisz, pełna
czułości.
Znajdą mnie tu kiedyś, w tym lesie pod
Katyniem.
Także mundur, czapkę, a z tyłu głowy
pocisk"
Komentarze (24)
Panie Januszu Krzysztofie.
Moim zdaniem, dobrze Pan zaakcentował "złamany sonet",
jak złamany wówczas został kwiat polskiej
inteligencji.
Pozdrawiam.
Dziękuję wszystkim Państwu za wizyty, czytanie i
wzruszające komentarze. Pozdrawiam serdecznie.
Chciałbym wyjaśnić, dlaczego ostatni wers wyłamuje się
z formy sonetu (złamany rym). Otóż nie umiałem sobie
z tym wersem poradzić, więc w końcu ... zostawiłem go
tak, jak teraz jest. Został wydany "złamany sonet",
tak jak złamane zostało życie naszych Żołnierzy i
naszej Ojczyzny wtedy, w 1940 roku. Cześć Ich pamięci!
Za Markiem Żakiem.
Dodam jeszcze - wymowny i przejmujący.
Pozdrawiam.
Smutny, dramatyczny , wypełniony prawdą. Dobranoc
Piękny w formie, wstrząsający w treści. Pozdrawiam
Smutna prawda o Katyniu ...
śliczny, dramatyczny sonet. Pozdrawiam Januszu.
Doskonały, bardzo wymowny sonet.
Pozdrawiam serdecznie, Januszu Krzysztofie.