Chora miłość...
nagromadzone w sercu żalu podwaliny
zakłócają rytm funkcjonalności
ocierając się o sedno przyczyny
są bezsilne wobec miłości
w pozornej ciszy brzmieniu
mijają jesienne dni
gdy przyjrzeć sie znaczeniu
zamiast liści spadają łzy
rozciągnięte w czasie pragnienia
spijają kielich zawodu
powtarzana nadzieja do znudzenia
nie użyźnia domowego ogrodu
w bezsilnej gablocie złudzeń
wiszą obrazy obiecane
gdy odgarnąć kosmyk obłudzie
można ujrzeć otwartą ranę
niepokonanie żalu w sercu
zakłóca czystych brzmień nuty
walka o miłość stoi w miejscu
tykając jak zegar zepsuty
Komentarze (8)
smutny, smutny i jeszcze raz smutny - ale ładny
Dobrze sie czyta.Ciekawy wiersz.
Skłaniam się do komentarza jarmolstan, ale wiersz
podoba mi się. Tyle w nim prawdy.
Włożyłaś dużo serca do napisania tego wiersza,szkoda
tylko że nie popracowałaś nad rytmem,który albo
poprawia,albo psuje odbiór.Jestem na tak.
jak zawsze pieknie ,zawarlas duzo prawdy w tym
wierszu,pod obludy maska rany-szczera prawda.Jednak
nie wolno przestac walczyc o milosc.Pozdrawiam .
nieraz forma zabiera tutaj sens jest dobry klarowny
Pięknie opisany stan lęk i próba wyjścia z błędnego
koła duchowego To pielęgnowane zadry marazm To boli a
jednak dalej trwamy Piękny wiersz piękny język walka
samego z sobą człowieka Brawo To jest dobry wiersz Na
tak!
o miłość nie warto żebrać.... to nigdy nie będzie
miłość tylko jałmużna......
Rymy dosyć starannie dobrane, mankament tkwi w
połamanym rytmie i naciąganym do rymu tekście. (nieraz
bezsensownie)