Chora z miłości
Twoja dłoń w mej dłoni,kiedyś to była
prawda,
byłeś przy mnie,podnosiłeś gdy upadłam,
to że byłeś,to była jedyna dobra rzecz
która mnie spotkała,
lecz odebrałeś mi ją;zastałam sama....
Wszystko nie ma sensu,dni są długie i
ciemne,
stoje przy oknie z nadzieją;lecz wiem że
daremnie,
nigdy już nie powrucisz,tak jak bym tego
chciała,
bawiłeś sie mną,a ja cię kochałam.
To że byłam chora;dla ciebie to nic nie
znacząca sprawa,
dla mnie to był bul,a dla ciebie zabawa,
nie chciałeś ze mną być,gotowy na to nie
byłeś,
ja żyłam naprawde a ty tylko śniłeś.
Moje życie nie miało dla ciebie żadnego
znaczenia,
nie widziałeś mego bulu,nie czułeś
cierpienia,
nie widziałeś jak krwawie jak krzycze,
powoli umierałam,zmieniałam oblicze.
Widziałeś jak odchodze i pogodziłeś się z
tym,
jeszcze za mego zycia pochowałeś mnie w
sercu swym,
nawet jak żyłam dla ciebie nie
istniałam,
nic do mnie nie czułeś,a ja cie
kochałam.
Choroba odebrała mi ciało,dusze i
marzenia,
wiem ,że musiało tak być;nie zniosłabym
cierpienia,
teraz leże w grobie i o niczym już nie
myśle,
moje życie jest nie realne i nie
rzeczywiste.......
dla wszystkich zakochanych......bez wzajemności......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.