Chwila
Wieczor,
siedze wpatrzony,
kolysza sie zaslony.
Ksiezyc pieknie swieci Twoimi wlosami
koloru hebanowego...
bawi sie wiatr.
Chce byc wiatrem!
Twoje sliczne oczy są jak dwa Slonca,
rozpalaja mnie jeszcze zanim w nie
spojrze.
Twoje usta szepcza czule moje imię,
delikatnie jak żadne dotad.
Wyciągasz dłoń w moim kierunku... Waham
sie...
Wreszcie chwytam ją łapczywie.
Jest delikatna niczym alabaster, tafla
lodu, ale parzy.
Nie wytrzymuję i ją puszczam
i
nagle widze juz tylko -
płomień powoli wypalającego się ostatniego
kawalka drewna.
Proszę, abyś zaczekała, ale TY nie lubisz
czekac.
Nie żałuję ani jednej chwili, ani jednej
sekundy, dotyku.
Pozostaje ślad na mojej ręce, mała blizna,
ktora nie pozwoli mi zapomniec.
Wiem,
że wrócisz wraz z nowym, silniejszym
płomieniem ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.