chwilą przewrócony świat
Wzbiły się już wszystkie ptaki w
powietrze,nagłym podmuchem skrzydeł krzyk
budząc rozkoszny,
wystąpiły wody z brzegów,pochłonęły głodem
swym rozległe lądy.
Zapłonęło niebo,trawy urosły w siłę,metrami
łaskocząc chmury,
zwierzęta pognały przed siebie w dzikim
zewie nagłej purpury.
Stopiły się asfalty,roztrąbiły trąby
świata,
wiatr oszalał dla nas,drzewa walczą,nagły
przypływ siły,potęga pragnienia i
pożądania.
Słońce wybuchło złotem,powietrze syczy
rozgrzane,
zadrżała ziemia pod słodkości
westchnieniem,przytłoczona ekstazy
ciężarem.
Ściany ponuroblade,poranione
przeżyciami,
oczyściły swe oblicze,gładkie i pysznie
kolorowe się stały.
Świat oszalał na tę jedną chwilę,przewrócił
się do góry nogami,
żywioły zbuntowane przeciw spokojowi,swą
siłą zaryczały!
I cisza...ciężkie oddechy nie nadążają za
potrzebą płuc,
duszne powietrze skrapla się nad
ciałami,jeszcze walczy z przeminięciem
pragnienie rozchylonych ust.
Dłonie splecione,sztywne od spełnienia,
ciała mokre,potem zaszczycone,zabawnie do
siebie się lepią.
Oczy szukają odpowiedzi w ciemnościach
szukając siebie,
wzrok łączy się w jedną opowieść o
dreszczach,co władają rozkoszy
istnieniem.
Miłość!Nasycenie fizyczne i serca
tryumfowanie,
błaganie o jeszcze!Oddechu normowanie.
I już,wszystko wraca do swej natury,świat
znów jest sobą,
ścieramy pot z siebie językami,cudownie.
Patrzymy sobie w oczy,ha!jakie słowa!
Cisza upaja nas...zacznijmy od nowa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.