ciemna altana
wznosiłem ażurową altanę
byś spłynęła pod nią cieniem
uchroniła się przed deszczem
słońcem – zabiorą mi ciebie
wiem lecz nie tak szybko jak myślisz
trawa pachnie deszczem i ja na trawie
ratuje rozpacz i dotykam higienicznym
sztyletem serca twego jakbyś miała już
odejść lecz nie robisz tego – dokąd
idziesz
mgła stara pani kołysze strach na dłoni
i we mgle postać iluzja owa przeciska się
to są rysy niepewnego kroku - już
idziesz
lecz bywa że marze o powrocie twym
naga pani serca fragment dzieli szaleńczo
i nadchodzi morze krwi kolor oczu
to już puste zwierciadło nawrócenia
i żali się stara szmata powieszona na
altanie
to musi być finisz
mówią podpal plątaninę przeklętych urojeń
i powiedz jej albo nie. Nie mów
nic…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.