Ciężar błękitu
Wyrywam sobie skrzydła brudne,
podaj mi życie z ust do ust,
słyszysz dudnienie? to na trumnę
ziemię już w mój rzucają grób.
Ucałuj w bliznach neurotycznych
przeguby moich drżących rąk,
a wtedy może przyznasz i ty,
że życie ma ze śmierci coś.
Serce schowane w bieliźniarce
to wszystko, co po matce mam,
zimnych popiołów pełne, martwe,
czasem przez wiatr coś krzyczy w snach.
Ja — wieczne dziecko z duszą starca
kamienie rzucam w szyby dni,
a w TV Live za pięć dwunasta
kamienie we mnie rzuca zły
Bóg, że pytaniem on jest dla mnie
a odpowiedzią nigdy nie,
chodź, gdzie dobranoc mówi diabeł,
gdzie nas nie znajdą Bóg i Śmierć.
Komentarze (39)
Wiersz. Lubię.
Pozdrawiam.
TAK...
Czarku :)
*
(...jak kiedyś Ktoś mi powiedział "Jeśli nie możesz
latać, wspinaj się. Po swojemu")
/mi ja my się
nie ty mi
droga mi/
Witam.
Wiersz, zatrzymał, swoim jak dla mnie, dramatycznym
wręcz przekazem, w emocjach.
Na TAK!
Pozdrawiam.:)
.
:))
Peel przygłuchy to i odpowiedzi nie słucha ;)
Bóg nie jest zły jeno wkurzony...tak samo jak peel :)
Wiersz super napisany! Pozdrawiam Vzarku :)
Za to pięknie fruwasz na skrzydłach poezji.
Kto powiedział, że musimy znać odpowiedź na wszystkie
pytania? A ze skrzydeł, które dziś tylko wyczuwasz,
jutro zrobisz użytek.