Ciężkie powroty
Ojcu...
Odszedłeś z domu, porzuciłeś.
Mówiłeś, że to ją nie mnie zostawiłeś.
Wiele lat od tego minęło
I serce twoje od mego oddalać się
zaczęło.
Zrozumiałam, do przeszłośći twojej
należałam,
Innych miałeś ja już niepotrzebna byłam.
Słowa przysięgi "aż do śmierci"
złamałeś,
Nawet dla "Kajtka" swego litości nie
miałeś.
Ból i żal rosty we mnie,
Próbowałam zagłuszyć, nieskutecznie.
Twoje słowa płacz wywoływały,
Lecz ciebie wtedy moje łzy nie ruszały.
W końcu do mnie wróciłeś, wymazać
przeszłość chciałeś,
O zaufaniu straconym, że nie wiesz
udałeś.
Ja też chciałam, lecz wiem.
Ten bólk jeszcze długo będzie niekończącym
się snem.
Ty wymazać go nie potrafisz, drogę do serca
zgubiłeś.
Dziecka nie znasz, jak rozmawiać
zapomniałeś.
Że kochasz, okazać nie wiesz jak.
A by to wiedzieć i pewnym być, że już
zostaniesz, ważne dla mnie tak.
Może kiedyś to przeczytasz... Może kiedyś zrozumiesz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.