Cisza
Wciąż słyszę: nadzieja umiera ostatnia,
wspiera gdy wszystko zawodzi,
to ona, ta dusza bratnia,
wciąż trwa i nie zawodzi.
Wciąż czytam: wiara góry przenosi,
w niej całą siebie pokładaj,
gdy ciężar miażdży twą duszę,
do niej swe ręce składaj.
Wciąż mówią: miłość jest wieczna,
kochaj, nic cię nie pokona,
przetrwa burze i słoty
mocno ja trzymaj w ramionach.
Trzy moce co życie wspierają,
trzy magie co płonąć wciąż miały,
swe żniwa jak kosiarz zbierają,
aż radość w strzępy porwały.
Nadzieja odeszła pierwsza,
wiara upadła w pól drogi
i tylko miłość się wlokła,
przechodząc ostatnie progi.
Pogasły pochodnie wieczności,
a życie obok się kłóci,
i śmiech rozbrzmiewa perlisty,
i cicho spokój powrócił.
Komentarze (6)
Do Swicha: nie zmienię kolejności, wbrew twierdzeniom
jakoby to nadzieja odchodziła ostatnia, w moim
przekazie jest to miłość, wpierw traci się nadzieję,
potem wiarę, miłość wciąż stara się oddychać, ale nie
ma szans bez wsparcia, jako ostatnia opuszcza swoiste
„pole bitwy” jakim są relacje emocjonalne, to właśnie
chciałam przekazać, nastaje cisza a życie toczy się
dalej.
Dziękuję wszystkich, bardzo uważnie czytam wszelkie
uwagi.
z cisza rozmawiam
w Twoim wierszu jej slucham
z nadzieją
Podoba mi się. :)
Smutny, a jednak pełem wiary, nadzie i miłości.
Nie pasuje mi miłość bez wiary i nadziei. Może się
mylę, ale dla mnie ona właśnie wiarą i nadzieją jest.
Jeśli wiarę w końcówce zamienisz miejscami z miłością
to dla mnie przejdzie. Zajrzę rano... Miłego...
Przecudowne, więc musiałam się poryczeć ja ta głupia.
Bardzo cieplutko
pozdrawiam!