Codzienność
Dni szare jak dym ulotny, noce
poszarzałe,
Wspomnienia przeszłością całe spłowiałe.
Popiołem zasypane wygasłe już płomienie,
Po ogniu, co spalał w życie zwątpienie.
Wybrzmiałe już słowa milczą bezlitośnie,
A krzyk ginie w martwej ciszy
bezgłośnie.
Marzenia daleko przed wzrokiem schowane,
By nie kusić mgłą zwątpienia splątane.
Serce, które zawsze równo jak zegar
bije,
Choć kiedyś dawało znać, że namiętnie
żyje.
I dusza uwięziona w zimnej, kamiennej
celi,
Żyje spokojnie czekając kolejnej
niedzieli.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.