Codzienności żale
Ja nie muszę się prężyć,
by muskuły pokazać.
Chcę inaczej zwyciężyć,
w całkiem innych obrazach.
W nich jest letnia pogoda,
słów cieplejszych uroda.
Trawy zapach wiosenny,
i miłosny pierwiastek...
jakże cechom tym cenny.
Ja nie muszę się składać,
by muskuły swe prężyć.
Z góry zawsze zakładam,
kto w tej walce zwycięży.
Tu ma szansę natchnienie,
na kwitnące zaloty.
Gdzie się gubi cierpienie,
i szacunek dla cnoty,
który niesie zbawienie...
Ja nie muszę nic wcale,
dość swej siły straciłem.
Chcę spokojnie iść dalej,
to mi bardziej jest miłe,
niż mej codzienności żale...
Komentarze (3)
Witaj...bardzo życiowy wiersz...nic na siłę życie samo
się toczy tylko my trzymamy kierownicę...pozdrawiam
serdecznie.
życzę równowagi i spokoju :) pozdrawiam
w sumie żale niczego nie wnoszą do życia - to jakby
prośba o współczucie.