Cofając się
Z dróg nie ma powrotów.
Nie można zmyć śladów ubiegłej nocy
ze starej kanapy głodnej każdej woni,
także róż i szminka nie przesłonią
zapadniętych policzków i ciążących
powiek
dla oczu matki.
Resztki włóczące się po zaułkach ulic
resztki ciszy, blasku, tajemnic.
Ogromnieją struny gitary, załamują
promienie
z centrum obszaru duszy.
Powrócić i sprzątnąć po sobie nie można
zmutowanych dzieci ani zesztywniałych
zwłok.
Zapobiegać jest lepiej, bo powrotów nie
ma.
Trzeba się trzymać rękami i nogami
łodzi żeglującej na lewą stronę dnia
narodzin
liny bandżi.
Regenerujące tabletki i naprzód – to
ucieczka
przed stanem podstawowym. Wyrzuć te zużyte
kalki!
Ucieczka to śmierć. Żyj!
Podążając starym szlakiem wśród dolin
leczył jarzębiny,
karmił ptaki, znajdował osierocone dzieci i
mówił:
„ coś z tym trzeba zrobić, drzewo
uschło, ale wróciłem
by zdjąć zaporę z tej rzeki na południu,
niech słońce powie jej „Kochanie.
Pieprz mnie w obłoku zawieszony wężu”
”
Tak. Naprzód. K..a.
Straciłem kontakt z życiem mym, odłożonym
na później,
zapomnianym.
Dalekie echa wulkanów Brazylii,
odgłosy imprez za ścianami pałaców
z marmuru cmentarnych wieżyc,
śpiewające czerwie, raki drążące trony,
mroki miast, bębniące pulsy tytanów
woli,
kości prehistorycznych zwierząt wołają,
zmierzch zapada
wracanie echa minionej wiosny –
to mogiły powstańcze.
Jestem Polakiem i co?
Komentarze (4)
malutka uwaga na początek, bo się powstrzymać nie
mogę: straciłem kontakt z życiem i "mym" nie potrzebne
moim zdaniem. Reszta bez zarzutu. tematyka - dla mnie
rozkosz :) Wypowiedź słońca dodała "pieprz"u :)
Znalazł się tu też czerw śpiewający :) miła postać :)
Specyficznie ujęty optymizm :) Nie znałam Cię
wcześniej... błąd :)
Zawsze trochę się cofamy aby zauważyć to co umknęło to
pamięć dystans i refleksja i własny wybór Fajny
wiersz podoba mi się Czytam Pozdrawiam
za to, że jesteś Polakiem PLUS!
"potoki słów..palce na cynglu...wieczne
pomyłki...błedy za cenę zycia...które spaliło na
panewce...w malowniczej iluzji tracimy ufność....leżę
w ukryciu w wilgotnej jaskini...niewolnik wszystkich
pór roku...jednak błogosławiony....żyjąc powietrzem
ścigając się ze światłem wciąz oczy mam
wygłodniałe....życie i smierć to filizanka
kawy...świt...orgazm...całe dobro i całe zło jakie
doznajemy...jestem Polką i co?...takie jest
zycie...taka smierć...pozdrawiam cieplutko i sorki za
zawirowania....wiersz jak zawsze
zachwycający.....:):):)