Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Czarni

Jest to drugie opowiadanie mojego autorstwa.

CZARNI

Widziałem Ich. Ten groteskowy uśmiech zdawał się płynąć prosto z czegoś, co mógłbym nazwać duszą. Oczywiście jeśli coś takiego posiadają. Moment, w któym uderzyli w grunt z olbrzymiej wysokości zdawał się trwać wieczność, przy czym był to zaledwie ułamek sekundy. Przez długą chwilę stali i patrzyli tylko na mnie. Czarne postacie, otoczone tumanami kurzu, tańczące, z dużymi czarnymi piórami w świetle jednej ósmej zachodzącego już słońca wyglądały tak majestatycznie, tak przerażająco, że jedyne co w tym momencie pomyślałem to... Nic. Żadna myśl nie dochodziła mi do głowy i jedyne co chciałem w tym momencie robić, to stać i patrzeć na Nich tak jak Oni patrzyli na mnie. Tylko bez tego uśmiechu. Dodawał Im uroku i pomyślałem przelotnie, że mój byłby zbyt szkaradny. Poczułem się chyba jak Dedal patrzący na upadek swojego syna, tylko że on nie miał takiej przyjemności spojrzenia na jego twarz. Byli trochę jak mgła wieczorna, na wpół niewidoczni. Słońce już całkowicie zgasło i zobaczyłem pierwsze gwiazdy. Długiego momentu milczenia nie potrafiła przerwać nawet ta połówka księżyca, która wyglądnęła nieśmiało zza chmur, by tak jak ja napawać się Ich widokiem. Nagle zaczęli coś szeptać między sobą, oczywiście nadal z tym specyficznym uśmiechem na bezbarwnych ustach i po chwili ruszyli wolno w moim kierunku. Niespodziewane uderzenie gorąca w moją twarz sprawiło, że poczułem się jak małe dziecko przytulone do ciepłego i bezpiecznego łona matki. Czułem, że znają moje myśli. Byli już w połowie drogi między miejscem lądowania a mną, a każdy Ich krok był tak bezszelestny, jakby płynęli w powietrzu, które miało ten specyficzny zapach jesiennej nocy. Kolejną groteskową w Nich rzeczą była Ich postawa oraz oczy. Z dumnie założonymi za plecy rękoma i lekko wyciągniętą do przodu głową wyglądali jak dumny orzeł pilnujący swoich młodych. Zatrzymali się. Byli około metra przede mną. W jednej chwili chciałem krzyknąć z całych sił i rzucić się do ucieczki, ale powstrzymały mnie Ich oczy. Mimo tego, jakże cudownego uśmiechu wyrażały przez szklisto białe gałki z drobnym, blado-błękitnym zarysem tęczówki, jeszcze piękniejszy smutek. Przemówili do mnie. Ach, żebyście mogli usłyszeć ten głos. Każdy z osobna brzmiał jak przecudowny instrument, którego ręka ludzka nie potrafiłaby stworzyć. Mimo nieznanego mi języka dobiegającego pośród tych niebiańskich tonów, doskonale Ich rozumiałem. Mówili o sobie Czarni. Opowiadali mi historię naszego oraz setek innych światów. Mówili, że w każdym z nich już byli i nasz jest ostatni na Ich drodze aż do powstania Nowego Porządku. Na każdym z tych światów znajdowali jedną osobę, której przekazywali tę historię, tylko że nie dla przekazania jej innym a wyłącznie dla tej konkretnej duszy. Nigdy nie wybierali nikogo wyjątkowego, zresztą z mojego punktu widzenia, ale czułem, że mają jakiś motyw wybierając. Dlaczego wybrali właśnie mnie? Pewnie prędko, a raczej nigdy, się nie dowiem. Rozmawiali ze mną, a raczej prowadzili wykład jeszcze przez bardzo długi czas bez mojej interwencji. Kiedy skończyli ten najpiękniejszy podszedł do mnie, położył mi rękę na ramieniu i poprzez ten uśmiech i wzrok połpynęły Mu niemal niewidoczne łzy, które zawisały w powietrzu tuż przed samą ziemią i po krótkiej chwili znikały. Jeszcze raz poczułem to uderzenie ciepła, co wcześniej, tym razem dużo przyjemniejsze. Złapałem Go za tą niezwykłą, przypominającą skrzydło rękę i poczułem jak po policzku, po brodzie, po szyii zaczynają spływać mi ciepłe krople łez. Był już wschód. Mniej więcej, gdy ukazała mi się jedna ósma słońca, odlecieli w jego kierunku. Jeszcze tylko parę sekund było widać na jego tle czarne postacie przypominające orły.
Obudziłem się na tylnim siedzeniu autobusu i spojrzałem przez okno. Słońce właśnie wschodziło i zobaczyłem idącego w moim kierunku kontrtolera. Sięgnąłem ręką do kieszeni po bilet i wyciągnąłem go.
Razem z dużym, czarnym piórem.

Mam nadzieję, że podobało Ci się drogi czytelniku.

autor

Daron

Dodano: 2006-10-28 13:46:21
Ten wiersz przeczytano 502 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Bez rymów Klimat Melancholijny Tematyka Fantastyka
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »