Czarny protest
Czarny protest,
białe zęby fluoryzowane,
zaśnieżony rów długiego języka,
zagryzione od wnętrza, policzki puchną,
końcówka,
wargi co wieczór schłodzone lodem.
Młot na komarzyce
złośliwie bije w dekiel.
Damskie marzenie
o obfitym grzebieniu koguta,
zgroza zygoty,
zbawienie z wieszakiem.
Dam nie dam?
Padając na kolana
z rozkosznym znakiem zapytania.
Szuka pani świątyni na google?
A co nie niema jej między nogami?
I mopa z wiadrem tam nie kupisz?
Komentarze (2)
Genialna ironia
No, no wrócę tu wieczorem.
Wgryzę się, w wiersz.
Pozdrawiam :)