Czarodziej
Wiatr pobuszował pośród koron,
liliom z pręcików pyłek zdmuchnął
i będąc w zgodzie z letnią modą,
ułożył trawom fryz na krótko.
Wśliznął się między maków czerwień,
i popodwiewał im spódnice.
Zagrał naprędce róży drzewnej,
by pozostawić ślad zachwyceń.
Ucichł dopiero na przystani,
gdzie zatrzymało się zmęczenie.
Ciepłym dotykiem głasnął, zamilkł.
Stał się prawdziwym ukojeniem.
Komentarze (32)
Pięknie o wietrznym hulace.
Pozdrawiam :)
Cudowny wiersz, zachwyt to mało powiedziane. Magdo
czekam na Twój tomik, to będzie prawdziwa uczta dla
zmysłów. Fanka Roma:-)