Czarodziejska Góra
Kiedy mnie w polityce
Wszystko złości i nudzi,
Spotkać normalnych ludzi
Wyjeżdzam za granicę.
Tam widzę, no i wierzę
(A byłem w krajach paru):
Bez potępieńczych swarów
Żyje się prościej, szczerzej.
Z pozoru taki klimat
Jest milszy, ludziom służy,
Lecz nie potrafię dłużej
W klimacie tym wytrzymać.
Mnie ciągnie coś z powrotem,
Bom jak Joachim, który
Zwiał z Czarodziejskiej Góry,
Stracił życie rok potem.
Możecie bić mi brawo,
Lecz dla mnie to jest efekt,
Że przez wrodzony defekt
W Polsce jest moje Davos.
Komentarze (14)
Widać, masz mocne nerwy, bo ja już politykę omijam
szerokim łukiem.
Obyś żył w ciekawym kraju...
Albo: wszędzie dobrzej, ale w domu wydobrzej
Czy też: wszystkie drogi prowadzą do domu
Bo gdzie indziej, niż tu, gdzie dwóch - tam trzy
zdania, i gdzie indziej można zobaczyć, jak człowiek,
który wchodzi do pustej sali, potrafi skłócić że sobą
krzesła...?
Pozdrawiam serdecznie:-)
I na tym właśnie polegają czary,
że w tym pięknym kraju
spełniają się marzenia
a wszelkie mary idą w zapomnienia.
I na tym właśnie polegają czary,
że w tym pięknym kraju
spełniają się marzenia
a wszelkie mary idą w zapomnienia.
W sumie to za Markiem, ale już np na dalekiej północy
faktycznie żyło mi się, jak w drugiej strofie, bez
żadnych absolutnie potępieńczych swarów, prosto i
szczerze. No, ale Svalbard to Svalbard :) Nie ma co
porównywać :) (mimo że Polacy mają tam takie same
prawa jak Norwegowie!)
A poza tym, jak Pl...Tutaj, w Polsce jest moje
miejsce, zawsze i mimo wszystko... Chociaż Svalbard
kocham, no i obowiązuje tam zakaz umierania... I to mi
pasuje ;-) Tzn śmierci się nie boję, ale nie bać się
śmierci, nie znaczy - chcieć umierać ;-)
I tak na marginesie - bardzo lubię "Czarodziejską
górę".
A wiersz dobry, jak zawsze.
Jak jedzie się na krótko, takie ma się wrażenie, ale
jeśli się gdzieś jest dłużej, mieszka, pracuje, widzi
się podskórne napięcia i pęknięcia. Byłem kiedyś na
stypendium w Bilbao i tam nie jest inaczej. Rany wojny
domowej czuć cały czas. Turyści tego nie widzą, chyba
że przypadkowo sa na meczu Athletika z Realam i
zobaczą wielki napis: Fuera ocupantes, czyli:
wypier... okupanci. W Barcelonie podobnie, ci, którzy
podziwiają Sagrada Familia, nie sa zainteresowani tym,
że wielu przeciwników Madrytu przebywa w więzieniach.
Pozdrawiam.
To jest miłość bezwarunkowa ojcowska lub
matczyna...kochamy bez względu na to jaki jest i jakie
błędy popełnia...
Pozdrawiam Michałku :)
Wielu ma swoje "Czarodziejskie Góry", które
przybierają różną postać, u mnie np rolę tą pełniły
wyspy greckie. Jaką Polskę z tych gór widzimy, to
sprawa indywidualna. Niestety moja nie wygląda
najlepiej.
miłość do ojczyny nie zobowiązuje do kochania
polityków.
Bez względu na idiotów polityków i na to, że jesteśmy
tym zmęczeni, kochamy swoją Ojczyznę.
Mam nieco inne zdanie.
Pozdrawiam :)
Przywiązanie? Przyzwyczajenie? Patriotyzm. Autor w
wierszu wyraża swoje rozczarowanie polityką i
codziennością w Polsce, opisując swoje ucieczki za
granicę, gdzie czuje się bardziej komfortowo.
Jednocześnie tęskni za krajem, który traktuje jako
swoje "Davos", miejsce istotne i ważne pomimo
niedoskonałości.
(+)
Moje Davos to Warmia- i tak jest było i będzie. Nie
mam zamiaru nic zmieniać.
Zioniesz mordem, jak każdy patriotyzm.
Ale wiersz zgrabny.
Głos mój i szacun jest Twój.