Czarodziejska moc
(bajka dla dzieci)
W niewielkiej krainie w kształcie serca,
położonej pomiędzy górami, a morzem, rosło
wiele drzew. Kiedy zaczął nią rządzić król
Gbur, okazało się, że nie potrafi właściwie
dbać o swoje lasy. Słuchał swoich doradców,
ale źle ich dobrał.
Najważniejszy z jego pomocników zarządzał
lasem. Pewnego dnia swierdził, że w lesie
jest o wiele za dużo zdrowych drzew.
Postanowił zatrudnić czarodziejskiego ptaka
Drapaka, żeby je przetrzebił.
Ptakowi bardzo się spodobało to zadanie.
Potężnymi pazurami zrywał korę z pni dębów,
buków, klonów, lip i sosen. Drzewa schły i
powoli umierały, a król Gbur sprzedawał
drewno zamorskim krajom. W rozgrabionym
lesie zostały nieliczne kępy ocalałych
drzew.
Wiosną pod jednym ze zwalonych przez
wichurę buków wykiełkowało nasionko.
Wypuściło maleńkie korzonki. A po dłuższym
czasie w cieniu spróchniałego drzewa, w
pobliżu trzech dorosłych i jednej mniejszej
sosenki, wyrosła z nasionka mała brzoza.
Rosła i nabierała sił.
Kiedy wietrzyk poruszał jej gałązkami,
szumiała radośnie świeżymi listeczkami.
Zapragnęła zaśpiewać o tym, jak dobrze jest
żyć na świecie, w którym grzeje słońce,
wieje chłodny wietrzyk - i o tym, jak miło
rosnąć w towarzystwie innych drzew.
- Zaśpiewajcie razem ze mną - poprosiła
sosenki.
- My, sosny, szumimy inną piosenkę.
Każde z nas śpiewa innym głosem. Nie
pasowałby do nas twoja tonacja -
oświadczyła największa sosna. - Powstałby
dysonans.
Brzózce zrobiło się smutno, ale właśnie
dostrzegła w pobliżu sporą lipę, pochyloną
lekko w stronę rosnącej u jej stóp młodej
lipki. Brzózka i lipka i mogłaby już zostać
zapisane do leśnej szkółki, ale w pobliżu
nie było drzew w ich wieku.
- Może wy ze mną pośpiewacie? - zapytała z
nadzieją brzózka, spoglądając w stronę mamy
lipy i jej dziecka lipki.
- Moja mała lipka nie jest taka, jak inne
drzewa, nie może więc zaśpiewać z tobą. A
ja jestem smutna i wcale nie mam ochoty na
wspólny szum - odpowiedziała dorosła
lipa.
Brzózce zrobiło się bardzo przykro.
Odechciało jej się śpiewu, a następna kępa
drzew była zbyt oddalona. W dodatku rosło
tam kilka drzew nie znanych jej gatunków.
Były to dwa starsze buki, jeden klon, a w
pewnym od siebie oddaleniu rosły trzy
graby. Jeden z nich był wysokości brzózki.
Była tam też kolejna stara lipa, która
poruszała gałązkami w takt śpiewanej przez
siebie piosenki. Wszystkie te drzewa
wydawały się brzózce sympatyczne, ale bała
się do nich odezwać. Bała się odmowy.
Pewnego dnia wydarzyło się coś złego. Ptak
Drapak zauważył młode drzewko i postanowił
je zniszczyć. Ostrym pazurem rozorał młodą
korę na najpiękniejszej gałęzi brzózki i
odleciał. Powstała krwawiąca żywicą
rana.
Gdyby brzózka potrafiła płakać,
zapłakałaby rzewnymi łzami. Była jednak
tylko cierpiącym drzewem. Wiedziała, że
drzewa nie powinny płakać. Pogrążyła się w
niemej rozpaczy. Była bardzo samotna i
czuła, że nic już nie może jej pomóc. Mijał
czas i rzeczywiście nikt jej nie
przychodził z pomocą. A ona nie wiedziała,
że nie jest w swoim nieszczęściu sama. W
lesie było bowiem wiele pokaleczonych przez
ptaka Drapaka drzew.
Jesienią pod ocalałymi brzózkami wyrosły
okazałe borowiki. Dziewczynka Malinka,
która mieszkała pod lasem wybrała się na
grzybobranie. Usiadła na pniaku, obok
którego rosła nasza brzózka. Wtem zauważyła
dziwny kamień. Podniosła go i obejrzała. A
była to bryłka żywicy, która wyciekła ze
zranionego drzewa i stwardniała z czasem.
Miała kształt ogromnej łzy.
Dziewczynka rozejrzała się uważnie i
zauważyła ranę na drzewie, do której
idealnie pasował znaleziony kawałek
żywicy.
- Biedne drzewko! - powiedziała i
zapłakała. - Gdybym miała czarodziejską
moc, wyleczyłabym je.
Nagle, jakby spod ziemi, przed zdumioną
dziewczynką pojawił się leśny duszek.
- Weż tę bryłkę żywicy, skrop ją swoimi
łzami i przyłoż do rannego drzewa -
powiedział. - To je uleczy.
Dziewczynka zrobiła tak, jak powiedział i
wtedy rana zasklepiła się. Żywica przestała
płynąć. Brzózka została uratowana.
Gdy spadł pierwszy śnieg, przykrył puchową
kołderką gałęzie drzew, które spały pod nią
bezpiecznie, jak małe dzieci.
Ptak Drapak nie znosił zimna. Na czas zimy
uciekł do sąsiedniego królestwa. Jednak
powrócił kolejnej wiosny. Znowu szarpał
korę drzew, aż płatami się sypała na
ziemię.
Ptak drapak zaczął zbliżać się do osiki,
która rosła samotnie na małej polance.
Brzózka nie mogła na to patrzeć. Nie myśląc
o sobie, zaczęła poruszać gałęziami
wykorzystując powiewy wiosennego wiatru.
- Gdybym miała czarodziejską moc,
wygoniłabym ptaka Drapaka z naszego lasu
-pomyślała. - Odejdż stad! Uciekaj! Precz!
- zaszumiała.
Jej wołaniem ptak Drapak wcale się nie
przejął. Jednak wietrzyk je usłyszał i
postanowił dopomóc dzielnej brzózce. Nadął
policzki i zaczął dmuchać tak mocno, ze
szum brzózki dotarł do innych drzew. Wtedy
i one zaczęły szumieć.
- Precz! Wynoś się z naszego lasu,
wstrętny ptaku Drapaku! - wołały wraz z
brzózką zdrowe drzewa.
- Tak, będziemy walczyć, nie damy się tak
łatwo pokonać! - zaszumiały ostatkiem sił
ranne dęby, lipy, klony i sosenki.
I wtedy stał się cud - z poszumów
pojedynczych drzew powstał jeden wielki
szum. A była to potężna i głośna piesń,
choć każde z drzew śpiewało ją swoimi
słowami. Hałas był ogromny. Ptak Drapak
przeraził się i uciekł gdzie pieprz rośnie.
Po prostu dał drapaka.
Po jego ucieczce drzewa zauważyły, że ich
głosy brzmią teraz inaczej. Dźwięki
zaczęły do siebie pasować i chór brzmiał
bardzo harmonijnie. I choć nie było
wiadomo, czy ptak Drapak nie spróbuje
wrócić - drzewa już się go nie bały.
Komentarze (26)
Bardzo ładna bajka :-)
Mądre przesłanie.
Uroczo na dzień dobry i nie tylko, pozdrawiam ciepło.
Pieknie napisana bajka. +++
Przeslanie do przemyslenia i wdrozenia.
Klaniam sie nisko, Szadunko. :)
Przepiękna bajka!
Optymistyczne zakończenie... w jedności siła...
Doskonałe pióro!
Serdeczności przesyłam, zachwycona Twoją opowieścią!
Pięknie :-)
Moje lasy też mają takie ludzkie Drapaki. Niestety,
nie chcą uciekać.
Witaj
Z przyjemnością poczytałem i pozdrawiam.
;)
No, no - gdybym miała moc taką to i z naszych lasów
pogoniłabym wszelkich drapaków.
super bajki opowiadasz Szadunko
Szadunko kochana, stworzyłaś niesamowitą, przepiękną
opowieść i to Ty jesteś mistrzynią w tym co piszesz.
Bardzo na czasie, oby tak się stało. Sercem pozdrawiam
i poszumem wiernych drzew :)
Piękna i pouczająca bajka.
W jedności, zgodzie, we wzajemnym wspieraniu się tkwi
siła - czarodziejska moc.
Myślę, że Twoja bajka jest analogią do współczesności.
Taka mądra podpowiedź, jak postępować, by żadne "ptaki
Drapaki" nie były nam straszne.
Serdecznie pozdrawiam Szadunko:)
Ktoś w końcu zatrzyma ten łańcuch, w korzeniach
nieszczęść istota skromna do tego powołana, czyli
wartość, jaką wciąż posiadamy. Jedność! Ale dlaczego
dopiero po szkodzie? Co stoi przed szkodą?
Bajka dla dzieci owszem, dla tych dorosłych to bajka
życia jak historia spisywana pacierzem.
Wnioski się same nasuwają i trzeba brać je za
przykład.
Bardzo ładnie i na czasie twoja proza.
Pozdrawiam serdecznie!
Witam,
najbardziej kompetentne dla oceny będą dzieci.../+/
Pozdrawiam i życzę udanego zakończenia tygodnia.
A zaczęło się tak niewinnie. Od ministra niesławnej
pamięci Szyszki.
Fantastyczna bajka,
morał, w jedności siła,
to jest ta czarodziejska moc,
pozdrawiam serdecznie:)