Czas nam ratować
Tak się cieszyłem,
tak byłem rady.
Że zrozumiałem,
świata układy.
A on był mały,
taki nijaki.
W czerwieniach cały,
niczym buraki.
Chciałem budować,
by tworzyć nowe.
Nie ciągle chować,
tkanki już zdrowe.
Niech się odrodzą,
gdy naród chory.
Przecież nie szkodzą,
to są pozory.
Znalazł się jeden,
mądry nad innych.
Zsumował biedę,
i znalazł winnych.
Świat swój zaznaczył,
na dwie połowy.
Bóg mu wybaczy,
umysł niezdrowy.
Pierwsza połowa,
jest jego celem.
Niby wciąż zdrowa,
lecz wie niewiele.
Druga połowa,
jeszcze się waha.
Ciągle jest zdrowa,
ale ma stracha.
Czas nam ratować,
obie połowy.
Po co wariować,
muszą dwie głowy.
Aby ratować,
od tych układów.
trzeba zawołać,
spieprzaj już dziadu.
Komentarze (2)
Witaj...jestem za i krzyczę tak samo...świetny bardzo
wymowny wiersz...pozdrawiam serdecznie.
Tam jest trochę więcej dziadów, którym należałoby tak
krzyknąć...przyssali się do żłobu na amen...
pozdrawiam...