POMIĘDZY WERSAMI
Wymieszałam swój bunt
Z lepkością miodu
Czerwienią wiśni
Poplamiłam usta
Zmieniając strój
Byłam całkiem naga
Filiżanka po kawie
Na stole już pusta
Czekałam na wieczór
Na sen, co się przyśni
Nie gotowa jeszcze
A goście wtem przyszli
I cóż mi z tego
Jak oni gadali
Paplali od rzeczy
Poszli, wyszli, stali
I nic mnie nie cieszy
Nic już nie bawi
Wszystko gdzieś umknęło
Ksiądz kazanie prawi
Sama w kącie zostałam
Klęcząc na grochu
Ja wiernie czekałam
Na zakwit wśród mroku
Połowa mej duszy
Gdzieś po świecie błądzi
Czy siebie odnajdę
Nadrobię zaległości
Brzoskwini smakiem
Chcę być zachwycona
I twoim pocałunkiem
Z prochu oczyszczona
Komentarze (3)
Pierwsze 11 wersów mnie urzekło:) Pozdrawiam.
Ciekawy wiersz.Pozdrawiam.
Pomiędzy nimi czasami niezgrabne domysły pieją i to
tak jak świece zbuntowane, świece ze swej miodowej
wolności obrane.