Czekając na...
Codziennie to samo oczekiwanie
Przegryzając tęsknotę
popijam ją poranną kawą
moje codzienne śniadanie
na przekąskę nadzieja.
Stoję naga
z duszą na ramieniu
żeby lepiej widziała
ja czasami mam dość ale patrzę
choć nie zawsze widzę...
Ciepła kawa zimny koc
nie piję gorącej...
Zimna kawa ciepły koc
tak na zmianę tak co noc
Nie tracąc nadziei...
autor
chica
Dodano: 2006-03-09 17:24:36
Ten wiersz przeczytano 394 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.