Czekając na wenę
Sączę z wolna herbatę
Czekając na powrót Twój
Poszłaś z Miłością na spacer
Dwa lata mijają już
Wczoraj pukałem do Twych drzwi
Nadzieja ze mną tam była
Nie otworzyłaś mi
Ma towarzyszka też się rozmyła
W ogniu Bólu zawsze rodziłaś się
Lecz chyba wyrosłem z bycia artystą
Więc biorę nóż i dla ciebie się tnę
Bo by móc cię kochać trzeba być masohistą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.