Człowiek z deszczem w dłoniach
Na ostatnim spacerze spotkałam człowieka z
deszczem w dłoniach
Był otulony w ortalionowy płaszcz
I długie wojskowe buty.
Zapytałam go dlaczego przynosi deszcz
Nie wiedział.
Uśmiechnął się smutno a jego włosy
przybrały kolor
Listopadowego nieba.
Spragnieni pochylali przed nim głowy
Zieleń stawała się zielona
A zapracowane gospodynie
Z pośpiechem chowały
Suszące się białe obrusy.
Szedł powoli malując swoje portrety
W błyszczących lustrach kałuż.
Zapytałam go czy widział słońce.
A on
pokazał mi czterolistną koniczynę
zawiniętą
W staromodną chusteczkę
Z wyhaftowanymi inicjałem.
Przytulił się do niej.
A W jego oczach
Dostrzegłam
okruch Tęczy.
w sobotę'2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.