Czy iść dalej, czy nie iść wcale?
chcę znowu mieć 15 lat
oczyma dziecka widzieć świat
znów bawić się w piaskownicy
robić babki których nikt nie zliczy
mieć kilka ulubionych lal
i dla nich szyć suknię na bal
chcę Gumisie znów oglądać
w swoim pudle graty sprzątać
bo gdy widzę świat dorosłych
który wcale nie jest prosty
(czemu prawdzię się tej dziwie?
na jej samą myśl się krzywie?)
dom, rodzina, auto, praca
zmeczonej do domu wracać
dostać marne grosze pensji
słyszeć miliony pretensji
wolałabym biec do słońca
o niczym nie myśleć do końca
zakładać rózowe okulary
i nigdy nie być starym
strach jest większym z każdym dniem
żyć nie lekko - to juz wiem
coraz bliżej życiowej rutyny
coraz bliżej młodości kurtyny
strach się bać co będzie dalej
może nie dożyć jutra wcale ?
tak naprawdę jestem rozpieszczona i sama nie wiem czego* właściwie żądam od życia! * niemożliwego?
Komentarze (1)
W zasadzie w wierszu podałaś rozwiązanie dla życiowych
problemów. Piszesz „dom, rodzina”, a dom i
rodzina, to kochający się ludzie. Wtedy, gdy ludzie
się kochają, wszystko ma inny sens i nie mamy na ogół
wielkich pretensji do świata, nawet marna pensja ma
inny wymiar. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy uczucia
mylnie nazywamy miłością.