Czyściec
Przebrnąłem wstecz przez życia las
Gęsty i ciemny loterii los
Złamałem się złamałem czas
Na drugą stronę przebyłem most
W klasztornym ogrodzie samotnie stałem
Wznosząc do góry oczy zmęczone
Czarno-białe niebo nad sobą ujrzałem
Wielgachne drzewo w chmury zanurzone
Raz pop raz piorunami grzmiało
Błyskami jasnymi drzewo raniło
Rozdarte niebo na mnie spadało...
Drzwi w drzewie same się otwarły
Rękami odsunąłem pajęczyny kurz
Ukląkłem myśli na mnie parły
To przecież stara fabryka dusz
Stare maszyny zarosły w murze
A cisza taka jak makiem zasiał
Wisząc w bezruchu na starym sznurze
Słyszałem tylko jak Pan Bóg płakał
wiersz pochodzi z tomiku "Modlitwy głupka"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.