dąb i brzoza
stary dąb posmutniał
bo próchnica go bierze
tak dumnie się czuł
w tym wielkim lesie
dostrzegła to brzoza
ze spuszczoną głową
która ciągle łzy leje
nad swoją niedolą
on ani razu jednego
na nią nie spojrzał
nie miał czasu
w pysze się pogrążał
lecz gdy smutek
przygnębił go wreszcie
dojrzał brzozę
i jej dobre serce
przebacz mi piękna
białolica damo
czułem że twoje serce
we mnie się kochało
lecz konary moje
dumnie rozłożne
nie chciały dostrzec
miłości osamotnionej
daj mi jeszcze szansę
przed kresem żywota
niech dalej twoja
otula mnie ciepłota
bo głupi byłem
myśląc żem wieczny
pozwól choć raz
przytulić się do twych piersi
uśmiechnęła się brzoza
z serca szczerego
nareszcie cię mam
kochanka wiecznego
Komentarze (3)
jest wierzba płacząca, a dlaczego u ciebie brzoza? z
przekory czy pomyłka?
przepieknie napisane niepasuje mi tylko fragment z
pirsiami ale reszta to wprost arcydzielo
brawo:)
Mam słabość do tych drzew. Wiersz mi sie spodobał.
Gdybym ja była autorem wyrzuciłabym "jednego" (wiadomo
jak razu to jednego) i nie "w mnie" tylko we mnie. Po
mojemu reszta OK.