Daleko od doskonałego życia…
Gdy słowa mijają się z myślami
a wieczność skraca się do chwili
Stajemy się wtedy
Samotnymi małymi istotami
Tak łaknącymi czułości
Gdy codzienność przerasta marzenia
A dzień staje się długą wędrówką
Jesteśmy nagle
Zagubionymi dziećmi
Szukającymi bezwiednie obcej dłoni
Gdy nadzieje nikną w porannym słońcu
i życie kruszy się na nieistotne kawałki
będąc na skraju dna
zamknięci w pustym pokoju
czekamy na jakieś zbawienie
Komentarze (1)
i nikt nam życia doskonałego nie obiecywał rodzimy się
i sami lepimy to nasze życie idziemy raz pod górkę a
raz z górki...smutny ten Twój wiersz i zmusza do
zastanowienia się nad swoim życiem