De Szampon
Trzymamy się za ręce w ramce gorącego
powietrza.
W nim lęgnie się spadzioł igłą
przekłuty.
Taki balon zmarszczony, bo zwietrzał.
Spadł jak ścięty łeb zakuty.
Piękny pejzaż z uniesionym palcem -
pędowietrzny kierowca po studiach.
Pokazuje przechodniom ich miejsce,
gdzie za dnia nie dociera i jutrznia.
Rudość włosów demonic go bierze -
starszy pan już patrzeć nie może,
bo przed wojną dosiadał smoka.
Nierealny - pracował przy dworze.
Przez godziny tak można ogłupieć,
patrząc jak też poezja się wije.
Wszędzie twarzy nie widać, bo gdzież tam
-
tylko cielność i świńskie są ryje.
A ten wiersz to próba translacji,
by bazgroły niektóre uściślić.
Kopiuj-wklej zastosujmy najlepiej
i jest wiersz Koledzy Artyści.
A i tak nie zrozumie nikt myśli.
Nowa nastała pisarska bohema - łatwo w niej utkwić, kiedy myśli nie ma.
Komentarze (20)
Super. Jest tu wszystko.
:-)
próba interpretacji?ja nawet nie próbuję,chyba za
głupia jestem,pozdr
Wiersz wierszowi jest nie podobny, jsk autor
autorowi....
pozdrawiam serdecznie
Przygania kocioł garnkowi ;))
Prawy sierpowy? ;)