Decyzja
Stoję naprzeciwko otchłani...
Pod moimi stopami krucha skała
przeznaczenia,
uginam się pod naporem zawziętej goryczy
porażki.
Przysięgałem nie raz słowa dotrzymać,
nadszedł czas by pogrążyć się w
samotności.
Stoję sam, dookoła mnie cisza...
głucho...
Decyzję podejmę w ciągu kilku chwil.
Wolny jak ptak kołyszę się do tyłu i ku
wolności.
Nieznana siła pcha mnie do przodu, lecz
rozum podpowiada krok w tył.
Męczy mnie sumienie i kusi szatan.
Godzina wybiła, spoglądam w niebo szukając
furtki.
Nie moge pogodzić się z losem, który
dotknął me słabe serce.
Cierpię, cierpienie mi pisane...
Jednak może jest szansa i nadzieja na
spojrzenie na to wszystko z innego
punktu...
Martwego punktu...
sytuacji bez wyjścia, ślepej uliczki.
Żegnajcie, decyzję już podjąłęm...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.