Démodé
Już nie uświadczysz na ulicy
pani pod rękę z panem dzisiaj,
jak nie uświadczysz krzty dystynkcji,
dystynkcja była z mody wyszła.
Wraz z galanterią od zaplecza
niosąc uschnięte kwiaty róży
we włosach, w zębach, w butonierkach,
by wymrzeć obie jak mamuty.
Z nimi niby motyle rzadkie
odchodzą listy w zapomnienie,
jakby już nie chciał nikt, by papier
zachował myśli kształt i tchnienie.
Spieszy się ludziom, czytać nie chce,
(dla mnie nie czyta — pali wrotki),
może dlatego tekstu więcej
w piosenkach refren ma niż zwrotki.
Już poematów nikt nie pisze,
za dużo liter i wyrazów,
pewnie to tego jest wynikiem,
że wszyscy wszystko chcą „od razu”.
Rym na wymarciu, dziś biel włada,
cóż, zgrabny rym to rzecz nieprosta,
te białe łatwiej się przekłada
i zawsze można Nobla dostać.
Lecz wierzę, wrócą kunszt, misteria,
miłość wciąż będzie listy pisać,
moda to jest tendencja zmienna,
moda przemija, trwa tradycja.
Komentarze (16)
Elektronika nas przegryzła,
stare wypluła, wnet kolizja.
Pozdrawiam Czarku nie ma co płakać nad rozlanym
mlekiem tylko się dostosować.