Dialog z martwą ukochaną
Pełen ironii śmieje się,że kałuża krwi
pochłania Cię.
Nie byłem pewien czy trafię z takiej
odległości.
Szybki nurt rzeki zapomnienia juz czeka na
Ciebie.
Czeka na Ciebie już tylko ziemia,Twój los
bez
znaczenia,a we mnie Twój widok wywołuje
mdłości.
Masz na sobie tę jaskrawą czerwoną
sukienkę.
Wyraz oczu...heh...wpatrujesz się w
beton.
Zdradziłaś mnie,udawałaś niewinną
panienkę.
Chciałbym by spadł na Ciebie księżyc
cały,
jego miliony ton,podkreśliłyby Twój
zgon.
Czekaj zaraz wrócę...heh...przecież jesteś
martwa
więc jak miałabyś uciec...zimno się
robi.
Nie sądzisz ,że ten las jest piękny,to i
tak
więcej niż Ci się należy...zaraz skończę
kopać.
Mam butelkę wódki...heh...ona wyrzuty
sumienia
na zapomnienie przerobi.
Ale chłód...doskonały dół...skończyłem
kopać.
Zasypałem ten Twój przytulny
zakątek...żegnaj.
Trzeba było mnie zdradzać ?
Tak to się kończy...niestety...tak !
Pełen ironii śmieje się,że tak moja
miłość skończyła się,
Jedynym usprawiedliwieniem zbrodni
jest to,że kochałem Cię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.