Dla Ciebie jestem...A moze umarlam.
Komu...? Sama nie wiem. W tesknocie i milosc wydaje sie byc klamstwem...
Idac wzdluz kretych traw
szukam zwirowych wspomnien
Kiedys miales brudne od nich buty
dzis lsnia parzaca biela
Biegnac wzdluz tafli snow
odnajduje nasze wspolne kostki chwil
Kiedys lubiles cieply lod
dzis rozmroziles wszystko, co moje
Lecac wzdluz zmietych chmur
zakopuje moje zgnile lzy
Kiedys spijales je z moich rzes
dzis sa dla Ciebie scietym mlekiem.
Moze czasem jestem ksiezniczka masochistek...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.