Dla mamy...
O mamie, która choruje na alzchaimera...
Matczyny śpiew do snu kołysał
Ramiona tuliły, gdy smutek trzymał
Uśmiech radosny, miłości pełne
spojrzenie
Zostały w sercu, cenne wspomnienie
Matczyne dłonie łzy ocierały
Podnosiły, gdy upadałam i przytulały
Na ranę zawsze opatrunek miały
Bez słów pocieszały
Matczyne słowa zapadły w pamięci
Nauka miłości, pomoc i dobre chęci
Dłoń podać bliźniemu, podzielić się
cukierkiem
Cieszyć się wiatrem i miłym spacerkiem
Matczyne dłonie swoimi otulam
Całuję serdecznie, o miłość dbam
Choć nie pamięta mojego imienia
W moim sercu szacunek i piękno
uwielbienia
Komentarze (21)
Oni są z nami,
tylko inaczej...
+ Pozdrawiam
Bardzo dobrze znana mi choroba. Njabardziej chyba
cierpia najblizsi. Wlasnie tak jak piszesz, nie ma
znaczenia, ze nie pamietaja naszego imienia,
najwazniejsze ze czuja sie kochani. Usciski i
serdecznosci.
piękne strofy, niezwykłe podziękowanie za matczyną
miłość.
...pięknie, że to rozumiesz...bo tylko twoje serce
rozumie, że to choroba, nie fanaberie....cietpliwości
i miłości życzę ci na każdy dzień Aniu, będzie Ci
potrzebna...ja mam z tym do czynienia na
codzień...pozdrawiam serdecznie, mój plusik
Aniu współczuje
piękna ciepła refleksja ...
pozdrawiam :)
Życzę wytrwałości :-)