Dla niej...
Od kilku miesięcy każda miniona niedziela
była po prostu kolejnym zwyczajnym dniem.
Nie wyróżniały się czymś wyjątkowym,
przykre wspomnienia nie dawały spokoju,
szczególnie w weekendowe późne wieczory.
Na zwieńczenie dni, zdających się nie
mieć
końca, narastało psychiczne zmęczenie.
Nie będąc ciężarowcem zaprawionym w boju,
każdego dnia musiała toczyć walkę ze sobą.
W samotności dawała upust łzom wylewanych
na poduszkę wchłaniającą je, niczym gąbka.
Wtulając w nią zapłakaną twarz,
przeczuwała,
że dzisiejszą noc też spędzi na bezsennych
godzinach, szukając pociechy i wsparcia
w błagalnej modlitwie...
Czasem słyszała słowa pocieszenia:
- Nie poddawaj się, nie trać nadziei.
- Łatwo Ci powiedzieć, Panie...
Komentarze (98)
anula-2. nie samą poezją żyje człowiek, a o tym, że
nic nie zastąpi rozmowy w cztery oczy, dobrze wiemy
oboje :)
Najważniejsze żeby nie odrzucać pomocnej dloni...
Miłego dnia Wandziu :)
Wando a My, a nasza poezja - nawet nie wiesz ile ona
mi daje. Nieraz rozmawiam z niektórymi osobami, żona
się pyta do kogo ty znowu mówisz, przecież tam nikogo
nie ma. Dla mnie są przede mną. Wiem co powiesz...nic
nie zastąpi rozmowy w cztery oczy.
Niekiedy wystarczy substytut.
Miłego weekendu na rozmowy Wando.
Życie daje różne smaczki, ale jeśli ma się pomoc, to
łatwiej uporać się można z różnymi sytuacjami.
Pozdrawiam.
Dobrze w takiej chwili liczyć na pomocną dloń.
Pozdrawiam :)
Za Waldim - wsparcie jest potrzebne.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bdb dorze oddajesz załamanie duchowe i bezsilność
Peelki, w sutuacji, kiedy nagle życie stanęło do góry
nogami, po utracie najbliższej osoby. W końcówce jest
nadzieja, na lepsze jutro i to jest piękne :)
Pozdrawiam serdecznie Wandeczko :)
To prawda ..bez wsparcia bliskiej osoby trudno jest
się podnieść ...