Dlaczego serce boli?
Gdy wszystko sie kończy choć jeszcze nawet się nie zaczęło nie pozostaje nic innego jak tylko to...
Dlaczego serce boli?
Może dlatego że ktoś mu żyć nie chce
pozwolić?
A może to nieuleczalna choroba
co z dnia na dzień przybliża Cię
do miejsca gdzie już nikt nie zazna
dobra.
Może jest to wynik dużego stresu
który także często potrafi odprowadzić
aż nad sam brzeg Hadesu.
Gdzie nic nie boli, albo boli przez
wieki
człowiek pozostawiony bez żadnej opieki
nigdy nie przetrwa długo choćby nawet
sam
potrafił choć na chwile zamknąć swe
powieki.
Może powoduje to jakieś zaklęcie
przez którego działanie tracę życia
pojecie?
Metafizyczność mojego umysłu
pozwala mi sprawić by ten czar szybko
prysnął
bo gdyby ten dar nie był by mi przez samego
siebie dany
szybko zakończył bym swój życia spacer
tam
gdzie zamiast ubrań rozdają kaftany.
Przyjacielu mój, zawsze mi oddany
powiedz mi dlaczego kiedy jestem tak bardzo
zakochany
wszystko tak nagle zanika
a dookoła mnie zewsząd walą się ściany.
Każda myśl choćby najbardziej ulotna
trwa w mojej głowie niczym ślad po kuli
która przestrzeliła w bloku mej pamięci
okna.
To wszystko sprawia że mam dreszcze
próbując odbudować wszystkie te ściany
okazuje się że jestem na to zbyt słaby
zbyt schorowany.
Bo miłość według mnie to taka słodka
choroba
przed którą gdy gdzieś obok Ciebie
przechodzi
to lepiej się schować.
To co najpiękniejsze właśnie ucieka
chowa się nie słysząc Twego głosu
dźwięku
i ląduje tam gdzie wszyscy
w piekle na ziemi
gdzie swoje życia zakończą
nawet najpiękniejsze umysły
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.