Dni siedem
Pierwszy dzień
Jest zawsze dniem decyzji
Podjętej zwykle pochopnie
I desperacko
Drugi dzień
Jest zawsze dniem egzekwowania
które zazwyczaj spełza
Na niczym
Trzeci dzień
Jest zawsze dniem obłudy
Wmawiam sobie kłamstwa
O idiotyźmie
Czwarty dzień
Jest zawsze dniem drugiej próby
Bo oszczerstwa dnia trzeciego
Nie wywarły efektu
Piąty dzień
Jest zawsze dniem amnezji
Staram się zapomnieć
O dniu pierwszym
Szósty dzień
Jest zawsze dniem depresji
Bo znów byłam za słaba
By się udało
Siódmy dzień
Jest zawsze dniem ostatecznym
Patrzę prawdzie w oczy
I znów nastaje dzień pierwszy
Siedem dni mija, od postanowienia do
ponownego upadku
Ktoś mógłby pomyśleć
Że ta liczba nie przynosi mi szczęścia
Ale ja nie walczę o to
By wytrwać w przyrzeczeniach
Lecz po to, by podejmowac je na nowo
Mimo niepowodzeń
Ważniejsze od wykonania planu
Są codzienne zmagania
I praca nad sobą
Pomimo ciągłych porażek
Bo nie sztuka jest zwyciężyc z sobą raz
Sztuką jest zwyciężać co dni siedem...
Dziękuję, za zwrócenie uwagi, przy przepisywaniu przegapiłam jedną zwrotkę ;)
Komentarze (1)
Ciekawy pomysł ale brakuje dnia piątego. Celowo czy
przez przypadek? Może muszę jeszcze raz przeczytać.