do M
Wchodzisz do mieszkania
Spoglądasz na mnie trochę zdziwiona,
Ale przecież Ty mnie nie widzisz
tylko kopertę zostawioną dla Ciebie.
I mówisz w liście że mnie znalazłaś
Choć tak na prawdę to nigdy nie zgubiłaś
Bo jestem duchem w twojej skrzynce na
listy.
I mimio że widzieć zwierciadeł duszy
Twoich
nie było mi dane przez los
Wyobraźnia, córka szaleństwa okrutnego
podsyła obrazy, nierealne, zmyślone,
i te po ojcu, trochę szalone.
Uczucia, tyle ich w koło,
rozgladasz się i widzisz,
co Ci życie zgotowało.
Lecz Ty żyjesz dla nich,
dla siebie, bo kochaz przecież żyć
i tyranom na przeciw idziesz,
którzy bezdennymi gardłami chcą
połknąć Twój świat w całośći.
Zamykasz drzwi.
I już Cię nie widzę.
Koperta otwarta
a list kwitnie bez żalu w śmieciach.
Przecież ja Cię nie znam,
Lecz to Ty mnie zastrzeliłaś,
Czy może zabiłem się sam?
Z podziwu dla słów.
Piszesz kolejny wiersz, dla nich,
tych które śpią obok, na wyciągnięcie
ręki,
I piszesz w zakończeniu
"Bo warto, bo przecież"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.